A dzisaj recenzja Essencowego rozświetlacza, znanego niektórym, a niektórym może jeszcze nie. Dorzucę więc swoje trzy grosze.
Opakowanie: Typowe dla Essencowych produktów, czyli brzydkie i plastikowe. Jednak, jak ja to zwykle powtarzam: doceńmy to, że producent oszędził na opakowaniu, żebysmy mogli oszczędzić na kosmetyku :)
Stosowanie: Dobrze się go nakłada i blenduje. Nie pyli się w jakiś uporczywy sposób, ale jest miękki. Nie mam z nim pod wględem stosowania żadnych problemów.
Efekt: Zawiera śliczne drobinki rozświetlające i trochę większych drobinek (widocznych na swatchu powyżej), które chyba zostały dodane tylko po to, zeby ładnie wyglądały w opakowaniu, więc licze, ze kiedy zużycie będzie większe one znikną. Na szczęscie łatwo da się je usunąć przy blendowaniu. Puder daje naprawdę delikatny efekt, który dodatkowo mozna stopniować.
Efekt końcowy jaki uzyskuję w swoim codziennym makijażu:
Cena: ok 13zł
Inne: Co do trwałości to wiadomo jak to bywa z pudrami/różami/bronzerami- często poddają się trwałości podkładu i znikają z twarzy razem z nim. Dostępny tylko jeden odcień: 01 prettylicious.
WERDYKT: Uważam, że to rozświetlacz, który spełnia swoje zadanie i na pewno bym go kupiła.
przy okazji bycia przy stoisku Essence na pewno obejrzę sobie ten rozświetlacz
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ja + rozświetlacz= zobie
OdpowiedzUsuńKsięgarnia ta się nazywała Matras ;)
OdpowiedzUsuńefekt przepiękny daje !!
OdpowiedzUsuńdziękuję ;*
Ja go nie mam i pewnie nie kupie mam mam jeszcze rozsiwetlacze do zuzycia ale fajny jest:)
OdpowiedzUsuńMam i bardzo go lubię!:)
OdpowiedzUsuńMam go i coraz bardziej się do niego przekonuję :).
OdpowiedzUsuń