Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Essence. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Essence. Pokaż wszystkie posty

23 lipca 2011

Recenzja & swatches- mosaic compact powder Essence

Witam po dłuższej nieobecności. W moim życiu ostatnio kilka niezbyt przyjemnych wydarzeń, więc nie miałam głowy do blogowania, ale powoli muszę stawać na nogi.
Dzisiaj o bronzerze od Essence.

Składa się on, jak widać, z mozaiki kilku kolorów.
Ten odcień nazywa się 01 sunkissed beauty



Opakowanie: to co zwykle przy Essence, czyli cytat mnie samej: Typowe dla Essencowych produktów, czyli brzydkie i plastikowe. Jednak, jak ja to zwykle powtarzam: doceńmy to, że producent oszędził na opakowaniu, żebysmy mogli oszczędzić na kosmetyku :)
 
Stosowanie: Pyli się strasznie, ale może to wina mojego dosyć twardego pędzla? Tak wygląda po używaniu:

Efekt: Dzięki mozaice, można go stopniować. UWAGA! Zawiera drobinki, które tak się prezentują w słońcu:


Jednak mi one nie przeszkadzają, nikt mi nie zwrócił uwagi, cobym miała twarz w brokacie, a ja sama tego nawet nie widze ;D
Swatche zmieszanych odcieni:

Jak widać jest to jasny jak na bronzer odcień. Dla mnie idealny. Myślę, że dobrze się sprawdzi przy jasnych karnacjach.
Tak wygląda na mojej opalonej dłoni:


Cena: ok. 12 PLN

WERDYKT:  Nie stosuję go codziennie, bo jeszcze nie mam do niego fajnego pędzla i do końca podoba mi się to co uzyskuję, ale uważam, że jest to produkt godny polecenia, zwłaszcza jaśniejszym karnacjom
 

26 czerwca 2011

Swatche - duo eyeshadows DENIM WANTED 02&03

Pewnie myślicie co mi przyszło do głowy, żeby swatchować takie starocie jak limitka Denim Wanted od Essence, ale ja dostałam je niedawno. W Niemczech limitki po pojawieniu się nowych idą na przeceny i to niezłe. Dlatego też niebawem ukażą się recenzje i/lub swatche z limitki Whoom! Booomm!! i Catrice Expect the Unexpected, których produkty również niedawno dostałam.
Dzisiaj jeansowe cienie :)
Zaczne od tej, moim zdaniem lepszej :)

Była pierwszą z tych dwóch jakie testowałam i byłam pod wrażeniem pigmentacji i efektu.



Mała wada to to, że troche się pyli. A teraz makijaż nią wykonany:
(klik na foto, aby powiększyć)
kreska- E.L.F. cream eyeliner, D12 Plum Purple
rzęsy- Maybelline OBO
usta- błyszczyk z paletki cieni i błyszczyków TCW
twarz- nie pamiętam, zapomniałam zapisać :(


Ucieszona efektem numeru 02, zawiodłam się 03.
Słaba pigmentacja i efekt.




Nie zrobiłam nawet żadnego fajnego makijażu przy jej użyciu, ktory godny byłby pokazania ;/

Czekam na opinie :)
Pozdrawiam, Ewa.

22 czerwca 2011

Recenzja - Multi colour blush ESSENCE + rozdanie u Shevy

Powracam po sesji, aczkolwiek praca pochłania i tak znaczną część mojego czasu i prawie wszystkie siły. Mimo to testuje troche rzeczy i recenzje będą sie pojawiać :)
Dzisiaj róż do policzków od Essence.
U siebie w mieście tego różu nie widziałam, a kupiony został w Niemczech, więc nie wiem czy u nas jest czy go nie ma.
Ten kolor to nr 10 how cute is that?


Opakowanie: to co zwykle przy Essence, czyli cytat mnie samej: Typowe dla Essencowych produktów, czyli brzydkie i plastikowe. Jednak, jak ja to zwykle powtarzam: doceńmy to, że producent oszędził na opakowaniu, żebysmy mogli oszczędzić na kosmetyku :)

Stosowanie: Trochę się pyli, ale mnie aż tak bardzo to nie przeszkadza, zobaczcie sami jak to wygląda:
najbardziej pyli się ten środkowy, dziwne zjawisko, jest go już najmniej z wszystkich kolorów, jakby miał  inną konsystencję.
W kwestii stosowania warto dodać, że jest to mały róż, a ma tyle kolorów, jeszcze takiego nigdy nie używałam, zazwyczaj mix kolorów występuje w większych formatach, żeby w razie czego można ich było używać osobno. Tak róż wygląda w porównwaniu do pędzla do różu z Essence:

czyli mieści się on tam cały- super, bo dzięki temu bez większego wysiłku nabieram wszystkie kolory za jednym zamachem.

Efekt: Zdziwiłam się, bo...jest super! Czemu się zdziwiłam? Po pierwszych swatchach wydawał mi się ciemny, jednak szybko rozgryzłam ile produktu nabierać na pędzel i jest naprawde fajnie. Myśle, że to dobry róż na każdą porę roku. Na lato może najmniej, bo jest taki czerwonawy, a na opalonej skórze lepiej prezentują się róże.
Swatche:
Kłamliwy swatch na palcu /wygląda jakby róż był różowy, musiałam to jakoś żle nabrać Oo/

 A tak wygląda na poliku (nie mam na sobie podkładu ani korektora, wybaczcie, że tak nieestetycznie moja twarz sie prezentuje, no ale efekt różu widać ;) )


Mnie sie taki ceglasty efekt podoba, uwazam, ze pasuje do mojej raczej ciepłej cery.

Cena: róże z Essence kosztują bodajże 11PLN, ten więc pewnie też.
Inne: Nie ma drobinek. Pudrowy, nieuporczywy zapach.

WERDYKT: Dla mnie super produkt, prawie codziennie go używam. Zwyczajnie mi się podoba.

ROZDANIE U SHEVY:
Ślinka mi pociekła na widok nagród:

Do 30 czerwca :)

8 czerwca 2011

Recenzja- puder matujący do cery trądzikowej Essence

Zaczęłam prace (salon Tchibo), od poniedziałku sesja, ale staram się być z Wami w kontakcie także zapraszam na dzisiejszą notke :)

Posiadam odcień 03 nude, tak sie prezentuje po otwarciu:

(zdjęcia robiłam jak tylko dostałam puder, dlatego jest nieruszony, jednak testuję go od dwóch tygodni- bez obaw :) )

Tutaj swatch na palcu: ( w tle puder z aktualnym zużyciem):


Jak widać ten odcień jest delikatny, w moją cere fajnie się wtapia.

Opakowanie: Cytat mnie samej: Typowe dla Essencowych produktów, czyli brzydkie i plastikowe. Jednak, jak ja to zwykle powtarzam: doceńmy to, że producent oszędził na opakowaniu, żebysmy mogli oszczędzić na kosmetyku :)
Dodam jednak, że zamknięcie jest solidne, a nawet za bardzo - mam czasami problemy z otworzeniem pudru.

Stosowanie: Na początku było ciężko, bo wierzchnia warstwa pudru była strasznie twarda - nie dało się go nabrać gąbeczką/puszkiem, jedynie z trudem pędzlem. Teraz jest już o wiele lepiej, nie mam problemów z nabraniem go puszkiem.

Efekt: Skomentuje tą kwestie pod kilkoma względami. Po pierwsze: stosowany jako wykończenie makijażu jest idealny, wtapia się w cere, świetnie matuje. Jest lato, a efekt matu i tak utrzymuje się do 3-4h, myślę, że na taki upał to naprawde dużo. Po drugie: Stosowany bez podkładu nie sprawdził mi się zbytnio, za bardzo się odznaczał, zciemniał na korektorze. Będę go więc stosowała tylko jako wykończenie. Po trzecie: producent umieścił na nim informacje jakoby puder zwalczał wypryski i zaskórniki. Sądze, że to bujda, jak puder może zwalczać takie rzeczy? ;D

Cena: ok 17PLN, jednak dzięki swojej twardości produkt będzie wysoko wydajny.
Inne: W ogóle się nie pyli, praktycznie bezzapachowy.

A tutaj skład:

(klik na foto, aby powiększyć)

WERDYKT: Szczerze polecam, ja jestem bardzo zadowolona, używam codziennie i na pewno będę używała.

5 czerwca 2011

Porównanie: KOBO kajal pencil & essence kajal pencil

To będzie krótka notka, no bo ile można powiedzieć o białych kredkach do oczu? ;) Poza tym muszę się zabierać do nauki z metodyki nauczania języka angielskiego :<

Na ogień idą te oto kredeczki.
Opakowanie: Jak widać nie są to wymyśle opakowania jednak trzeba przyznać, że opakowanie KOBO prezentuje się mniej banalnie. Oni naprawde starają się, żeby ich kosmetyki wyglądały na "profesional". Essence nie ma do zaoferowania nic poza tą wielką plastikową nakretką..

Stosowanie: KOBO- żeby uzyskać fajny, biały efekt lini wodnej trzeba kilka razy przejechać w jej wzdłuż.
Essence- tragedia. Nie wspominając o łamaniu się tej kredki, linie wodną jest niezmiernie trudno umalować. Do rysika przyklejają się wszelkie nieczystości z lini wodnej, czyli drobinki cieni, czy tuszu i po chwili jest on cały brudny.

Efekt: Pojęcie kajalu oznacza indyjską strukturę kredki do oczu, ktora ma w składzie zioła, więc tylko kajal mozna stosować do lini wodnej, aby jej nie podrażnić. Między innymi dlatego piszę o w/w kajalach w kwestii lini wodnej, bo z racji ich koloru tylko do tego je używam.

To zdjęcie idealnie ukazuje różnice w pigmentacji tych produktów. I to kolosalną różnicę!
A teraz spójrzcie co dzieje się po włożeniu na chwilke do wody (mówimy o kajalu!!):

Z essensowego "cuda" nie pozostało prawie nic. I to samo dzieje się do 1h na lini wodnej.
Trwałość KOBO jest dużo wyższa, aczkolwiek schodzi stopniowo co wygląda dosyć nieestetycznie jesli się przyjrzeć. Daje jej 5-6h.

Cena: KOBO- ok 13PLN, essence- ok 5PLN

WERDYKT: Zdecydowanie KOBO, to chyba każdy po tych swatach przyzna.

3 czerwca 2011

Recenzja - Shimmer Powder - Essence

Co do szminki z poprzedniego posta to zrobię o niej osobną notke ze swatchami :)
A dzisaj recenzja Essencowego rozświetlacza, znanego niektórym, a niektórym może jeszcze nie. Dorzucę więc swoje trzy grosze.



Opakowanie: Typowe dla Essencowych produktów, czyli brzydkie i plastikowe. Jednak, jak ja to zwykle powtarzam: doceńmy to, że producent oszędził na opakowaniu, żebysmy mogli oszczędzić na kosmetyku :)

W pełnym słońcu:
(kliknij aby powiększyć)

Stosowanie:  Dobrze się go nakłada i blenduje. Nie pyli się w jakiś uporczywy sposób, ale jest miękki. Nie mam z nim pod wględem stosowania żadnych problemów.



Efekt:  Zawiera śliczne drobinki rozświetlające i trochę większych drobinek (widocznych na swatchu powyżej), które chyba zostały dodane tylko po to, zeby ładnie wyglądały w opakowaniu, więc licze, ze kiedy zużycie będzie większe one znikną. Na szczęscie łatwo da się je usunąć przy blendowaniu. Puder daje naprawdę delikatny efekt, który dodatkowo mozna stopniować.
 
Efekt końcowy jaki uzyskuję w swoim codziennym makijażu:


Cena: ok 13zł

Inne:  Co do trwałości to wiadomo jak to bywa z pudrami/różami/bronzerami- często poddają się trwałości podkładu i znikają z twarzy razem z nim.  Dostępny tylko jeden odcień: 01 prettylicious.

WERDYKT:  Uważam, że to rozświetlacz, który spełnia swoje zadanie i na pewno bym go kupiła.


Zakupy + kilka świetnych rozdań!

Uff...Przedostatnie kolokwium w tym semestrze za mną :) Wpadłam dzisiaj do DN i Rossmana:
Piękne rzeczy kupiłam <3 Ten pędzelek to dwustronny pędzelek do eyelinera z Catrice.
Także możecie się spodziewać swatchy/recenzji.
A jeszcze dzisiaj recenzja, ktora leży przygotowana od tygodnia, a nie miałam czasu jej dodać :(

ROZDANIA
U Lady In Purple:

DO 17 czerwca.


Do 9 lipca


Do 11 czerwca!

Oto I nagroda, a są jeszcze dwie:
Do 8 lipca!

Do później ;*

26 maja 2011

Zapowiedź, czyli co będę testować + szybki look

Moja uczelnia mnie wykończy! Mam kolokwium na kolokwium + 3 projekty do zrobienia, a końca nie widać, bo po tym wszystkim czeka mnie jeszcze sesja. Na szczęście są rzeczy, które poprawiają humor, czyli...paczki :) Dostałam wyczekiwaną paczkę od mojej cioci z Niemiec, miała mi przysłać kilka kosmetyków, a okazało się, że urządzila dla mnie essensowy haul! Zobaczcie co dostałam:
(klik, by powiększyć)
Także te cuda będę testowała i niedługo pojawią się swatche.  Poza tym dzisiaj kupiłam jeszcze dwa drobiazgi:

lakier nudziak z Butterfly (wielka butla, 14 ml za 3,50 na ryneczku Oo) i biała kredka z Kobo, o której poczytałam u Hawy, a w dodatku od dzisiaj była na nią ( i inne produkty z limitki Kobo)promocja, więc zamiast 12,99 zaplaciłam 10,99 ;) A propo zachęcam do obejrzenia nowej gazetki Drogerii Natury, bo jest tydzień makijażowy i są przeceny wielu produktów z kolorówki.
Tak jak wspominałam, nie mam czasu na nic, więc i nie na makijaż. Ostatnio stawiam więc na kreski. Tutaj look wykonany śliwkowym eyelinerem E.L.F. i cieniem z Virtuala:

(rzęsy Maybelline, One By One)
Dopełnieniem były różowe usta (w rzeczywistości kolor był bardziej ala Barbie :) szminka z paletki TCW)

Niezbyt fajnie się prezentuję w spiętych włosach, ale co tam ;p
Wracam do nauki, później nadrobię zaległości w czytaniu Waszych notek, buziaki ;*

20 maja 2011

Porównanie dwóch eyelinerów w płynie

Obiecana notka!
Porównywać będę eyeliner firmy E.L.F. i eyeliner firmy essence z serii blackMANIA.

Słów wstępu nie będzie zbyt wiele, bo eyeliner ma to do siebie, że jest konkretnym produktem. Ma stworzyć kreskę :)

Opakowanie: E.L.F.: typowe opakowanie dla produktu tego typu. Skromne :) Długa, smukła nakrętka, którą dobrze się trzyma.
essence: opakowanie w kolorach calej serii blackMANIA. kształt prosty, bez udziwnień.

Pędzelki: teoretycznie takie same, oba ścięte, pędzelek E.L.F. ma bardziej miękką samą końcówkę. ogólnie oba pędzelki są z tych twardych.

Stosowanie: E.L.F: kreskę rysuje się bardzo łatwo, pędzelek jest na tyle chłonny, że przy jednym zamoczeniu udało mi się namalować całą kreskę. i co najlepsze /i tym samym lepsze od konkurenta/ dzięki wyżej wspomnianej miękkości końcówki, jaskółka wychodzi przecudna!
essence: pędzelek tego eyelinera ma problemy z chlonnością, trzeba wycierać nadmiar o brzeg buteleczki, żeby nie chlapnąć sobie po powiece. w dodatku trzeba go kilkakrotnie namaczać, żeby dokończyć kreskę.
Obydwu produktów możemy używać to narysowania grubszej i cieńszej kreski  w zależności od której strony przyłożymy końcówkę.
Wyżej przedstawiam swatche dwóch wariantów kresek tymi eyelinerami.

Efekt: nie daje zdjęć kresek na oku, bo wiadomo, że to jak wyjdą zalezy od naszych umiejętności w ich tworzeniu :)
E.L.F.: nie jest to najintensywniejsza czerń jak widać, dlatego kwestia gustu- niektórzy będą woleli taką czerń, bo można używać ją do dziennego makijażu. w przypadku tego produktu nie ma efektu "zasychania" kreski. są one bardzo smukłe.
essence: czerń jest intensywna, mogą występować przebicia kiedy będziemy np. poprawiać kreskę, jednak
łatwo je przykryć.

Cena: E.L.F.- ok 25 zł, essence, blackMANIA- 10,99 zł

Inne: Oba produkty trzymają się do 8h.

WERDYKT: remis ;p różnice w tych eyelinerach sprawiają, że wybór spośród nich jest kwestią gustu- tego jakiego efektu potrzebujemy.

19 maja 2011

Moje ostatnie nabytki

Robiąc sobie przerwę w nauce do jutrzejszego kolokwium, postanowiłam coś naskrobać. A raczej zasypać Was zdjęciami :)
Otóż w tym, pracowitym dla mnie, tygodniu, humor poprawiły mi paczuszki z nagrodami od Piękność Dnia i Hexxany.
U PD wygrałam:
Raczej dostanie go moja mama 26 maja :)
Paczuszka od Hexxany, czyli moja nagroda pocieszenia w konkursie "Odkryj siebie na wiosnę z Shocko.pl" była niespodzianką. Dla mnie- mega przemiłą! Spójrzcie ile cudownych rzeczy dostałam- poczwórne cienie z Virtuala, podwójne z Catrice, eyeliner w kremie E.L.F. oraz limitowane cienie Essence:
Oraz próbkę szamponu i odżywki do włosów kręconych, dwa błyszczyki -breloczki Sleek oraz balsam do ust Yves Rocher z olejkiem migdałowym:

Skakałam z radości rozpakowując tą paczuszkę :)
Totalnie urzekł mnie wypiekany cień z limitki The Twilight Saga Eclipse o wdzięcznym numerku 03. Edward or Jacob? Może się wydawać, że jestem na to za stara, ale jestem fanką zarówno książek jak i filmów :) A cień jest piękny:
Piękne zaćmienie, czyż nie? :) Cienie zawierają drobinki:
Wyszedł trochę mało fioletowo na swatchu, ale zdjęcie całego cienia oddaje tą barwę.

Srebrny wyszedł mi kompletnie blado na swatchu:

Także cień będzie super do makijażu wieczornego/na imprezę.
Kolejnym moim nowym ulubieńcem jest eyeliner z E.L.F. Wcześniej u Agaty wygrałam czarny, a teraz śliczny śliwkowy kolorek:
(ubrudziłam nakrętkem cieniem Eclipse ;D) Używam tego eyelinera już od dwóch dni i chyba będe go używała bardzo często :)

Śliczny, lekko metaliczny kolor.

A przy okazji, ten szary cień po lewej stronie powieki to cień Catrice, który również wygrałam, jak widać na zdjęciu zbiorowym :)
Nagroda pocieszenia spełniła swoje zadanie, bo baaaardzo się cieszę!
A na koniec, "prezent" od mojego TŻ, czyli Oliwia z pędzlami do makijażu. TŻ okazał się bardzo wspanialomyślny :)
Ku mojemu zdziwieniu pędzle nie są jakiejś strasznie złej jakości. Co prawda duży pędzel nie przeżyje chyba zbyt wielu prań, ale ten koci języczek i jego mniejszy odpowiednik super się sprawują! Numer czerwcowy, koszt 8,99, więc jeśli ktoś jest tak zdesperowany jak ja jeśli chodzi o pędzle do może jeszcze kupić :)

Przepraszam za raczej kiepskie zdjęcia i brak swatchy pozostałych cieni, ale nauka mnie pogania :( Wieczorkiem nadrobię chociaz część zaległości w Waszych notkach, a jutro po południu powinna pojawić się nowa notka, do której zdjęcia już przygotowałam. Zapraszam!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...